Gmina Mogilno - Społeczeństwo

WYLATOWO: 130 kontroli w sprawie szamb

130 kontroli przeprowadzili strażnicy miejscy wobec mieszkańców Wylatowa. Wykazały one duże nieprawidłowości w gospodarowaniu ściekami, za które posypały się mandaty. Mieszkańcy są oburzeni tego typu akcją i wysokością mandatów.

W trakcie grudniowej sesji Rady Miejskiej w Mogilnie, mieszkańcy Wylatowa przedstawili problem zintensyfikowanych kontroli przeprowadzonych w ich miejscowości przez Straż Miejską. Municypalni mieli sprawdzać, jak mieszkańcy pozbywają się nieczystości ze swoich szamb.

- Chciałam państwa radnych poinformować o zmasowanych kontrolach Straży Miejskiej, które miały miejsce w listopadzie tego roku w Wylatowie i dotyczyły szamb przydomowych (...) Dlaczego akurat Wylatowo zostało wybrane na tą kontrolę? (...) Takie kontrole można na każdej posesji w gminie Mogilno dokonać. Nie jesteśmy chyba jakimś wyjątkiem czy jakimś przykładem, dla którego mamy być szczególnie traktowani. Co jest celem tego zastraszania i gnębienia mieszkańców Wylatowa? Czy celem jest zmuszenie nas do zakładania tych przydomowych oczyszczalni ścieków? Chociaż zgodnie z dokumentacją techniczna, jaką dostaliśmy przy budowie domów, tych które budowane były w latach 70-tych mamy w dokumentacji technicznej zezwolenie na te szamba i zgodnie z tą dokumentacją mamy je wybudowane. Natomiast w starszych domach ludzie też pobudowali szamba mimo, że domy są budowane tam powiedzmy 50 czy 100, czy więcej lat temu - mówiła Alicja Zarywska, mieszkanka Wylatowa.

Jak się dowiedzieliśmy, 13 września 2019 roku pracownicy Wód Polskich (Nadzór Wodny w Mogilnie) przeprowadzili kontrolę gospodarowania wodami na odcinku rzeki Panny Południowej łączącym zbiornik szydłowsko-popielewski stanowiące śródlądową wodę płynącą. W wyniku w/w kontroli w km 1+500 rzeki Panny Południowej (dz. nr ewid. 245 w m. Wylatowo, gm. Mogilno) zauważono występowanie betonowego wylotu deszczówki, z którego bezpośrednio do wód powierzchniowych wypływa zawiesista ciecz o nieprzyjemnym zapachu szamba.

- Mając świadomość zagrożenia oraz w trosce o środowisko naturalne Wody Polskie o zaistniałej sytuacji natychmiastowo powiadomiły Burmistrza Mogilna, zwracając się jednocześnie z prośbą o udzielenie wyjaśnień w zakresie prowadzonej gospodarki komunalnej miejscowości Wylatowo (czy na wylot znajdujący się w km 1+500 rzeki Panny Południowej oraz na odprowadzanie ścieków gmina posiada pozwolenie wodnoprawne – zgodnie z art. 389 pkt 1 i 6 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. Prawo Wodne (Dz. U. z 2018 r., poz. 2268) w myśl art. 35 ust. 3 pkt 5 oraz art. 17 ust. 1 pkr 4 w/w ustawy - informuje Edyta Rynkiewicz Rzecznik Prasowy Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy.

Sprawę tę potwierdził komendant Straży Miejskiej Mirosław Kuss, który zaznaczył, że przeprowadzono kontrolę 130 posesji w Wylatowie.

- Zgłoszenia dokonały Wody Polskie i nic złego w tym nie widzę. Po prostu czyściły rzekę Pannę i kiedy w rzecze Pannie Południowej w Wylatowie poziom wody był stosunkowo wysoki, tej skali odprowadzania ścieków do tej rzeki nie było widać, bo po prostu wir wody zabierał te ścieki. Natomiast, gdy poziom wody opadł i Wody Polskie wynajęły firmę, która czyściła koryto rzeki zauważyła wielkie, ogromne, przeogromne szambo, potężne szambo. Stąd kontrola w Wylatowie. Kontrole Straż Miejska prowadzi na terenie całej gminy przynajmniej od 15 lat. Również takie kontrole, przynajmniej trzy do tego czasu były w miejscowości Wylatowo. Wtedy gro było pouczeń, informacji jak powinno wyglądać szambo i mandaty w wysokości nie więcej niż 100 zł. Myślę, że wtedy jakby mieszkańcy Wylatowa pomyśleli "Ach, jest kontrola, nie możemy odprowadzać ścieków" - problem byłby załatwiony. Przepisy mówią w ten sposób, że są trzy formy odprowadzania nieczystości ściekłych, bytowych - kanalizacja sanitarna - nie ma w Wylatowie, szczelny pojemnik na nieczystości ciekłe - i taki każdy musi mieć. Szczelny, ani nic nie może wpłynąć, ani nic nie może z tego szamba odpłynąć i trzecia forma - przydomowe oczyszczalnie ścieków (...) Skontrolowaliśmy 130 posesji i nie spotkaliśmy się (...) z osobą, która by zakwestionowała celowość tej kontroli (...) Rzeczywiście wystawialiśmy mandaty od 100 do 300 złotych i tak, gdzie były rury odprowadzające to te mandaty były rzeczywiście w wysokości 300 złotych - mówił Mirosław Kuss, komendant Straży Miejskiej w Mogilnie.

Jak się okazało, wielu mieszkańców uważa, że to nie oni degradują środowisko, jednocześnie domagają się podłączenia miejscowości do systemu gminnej kanalizacji.

- (...) Jeżeli Straż Miejska przychodzi i mówi, że to my mieszkańcy degradujemy czystość tych wód, no to ja się z tym nie mogę zgodzić. My chcemy założenia kanalizacji, chcemy płacić za wodę i kanalizację taką stawkę, jaka jest gdzie indziej i chcemy, żeby nasze środowisko się oczyściło - mówiła mieszkanka Wylatowa.

Starsze osoby są także poruszone kwestią wysokich mandatów, jakie wielu z nich otrzymało. Uważają oni, że to zbyt wysoka kara. Jedna z mieszkanek podkreśliła, ze otrzymała mandat chociaż z dokumentacji wynikało, że wywiozła więcej ścieków niż zużyła wody. Jednak dla strażników był to sygnał, że szambo może nie być szczelne. Mieszkańcy czują się także zmuszani do budowy przydomowych oczyszczalni, na które ich nie stać.

- Nikt nie zmuszał mieszkańców Wylatowa do tego, żeby budowali przydomowe oczyszczalnie ścieków i nikt też nie narzucał terminów kiedy trzeba to zrobić (...) Szamba mają być szczelne. W tej chwili są przypadki i to mamy udowodnione, że od 20-30 lat mieszkańcy Wylatowa leją ścieki bezpośrednio do ziemi, bądź do rzeki Panny - mówił Arkadiusz Grobelski, dyrektor Wydziału Gospodarki Przestrzennej i Ochrony Środowiska.

Ponadto komendant Mirosław Kuss informował, że gmina poniosłaby prawne i finansowe konsekwencje w przypadku braku reakcji na zgłoszenie ze strony Wód Polskich. Podkreślił on również, że mieszkańcy powinni znać prawo i je respektować.

- Jeśli my byśmy z mieszkańcami nie rozmawiali i nie kontrolowali tego zgłoszenia i nie doprowadzili do tej kontroli, to gmina by została ukarana wielotysięczną prawdopodobnie grzywną (...) To nie jest tak, że coś zawiesimy w powietrzu i może się dziać. Doskonale wszyscy wiedzą, że tych ścieków nie możemy odprowadzać ani do gruntu, ani do wód powierzchniowych czy do rzek, jezior. To jest prawo od zawsze. Nie możemy tego robić, więc mówienie teraz, że ktoś nie wiedział nie może tu mieć racji bytu, bo wszyscy powinni o tym wiedzieć. Prawo musimy niestety znać i je stosować - mówił komendant Mirosław Kuss.

Jak się okazuje problem z wyciekiem ścieków do rowu melioracyjnego i dalej do Jeziora Mogileńskiego występuje także w Mogilnie. Tym razem może on dotyczyć miejskiego sytemu kanalizacji, gdzie ścieki płyną przez samo centrum Mogilna w pobliżu kamienic i Szkoły Podstawowej nr 2. Do tego tematu powrócimy w ciągu najbliższych dni. (AS, PK)