Powiat Mogileński - Polityka

POWIAT: Tak tworzyła się koalicja

Były starosta Tomasz Barczak nie ufa obecnemu staroście Bartoszowi Nowackiemu, bo ten mając kopię nieskonsumowanej umowy koalicyjnej pomiędzy PSL a Koalicją Obywatelską + SLD miał doprowadzić do ujawnienia jej lokalnemu tygodnikowi, a sam także podpisał w tym samym czasie koalicję z inną partią.

W trakcie ostatniej sesji Rady Powiatu Mogileńskiego radny Tomasz Barczak odniósł się do artykułu, który ukazał się w politycznie zaprzyjaźnionym z obecną władzą powiatową tygodniku. W artykule tym ujawniono treść nieskonsumowanej umowy koalicyjnej pomiędzy PSL a Koalicją Obywatelską i SLD, podpisaną przez Bartosza Nowackiego i czterech radnych PSL. Według słów byłego starosty pismo to posiadał on i starosta Nowacki. Zgodnie z tym dokumentem powiatem miała rządzić koalicja trzech partii i do września 2021 roku starostą miał być Tomasz Barczak, a po tym czasie Bartosz Nowacki, który wcześniej byłby wicestarostą. Natomiast funkcję członków zarządu pełniliby: Marian Mikołajczak, Tomasz Krzesiński i Krzysztof Szarzyński. Zgodnie z tą umową przewodniczącym rady byłby Jan Bartecki, a jego zastępcą Magdalena Harasimowicz-Zawodniak i Robert Musidłowski. Powyższa umowa miała także gwarantować współpracę radnych PSL z Koalicją Obywatelską na terenie gminy Strzelno.

- Podpisanie tej umowy było w dwóch egzemplarzach zrobione. Jedno mam ja, a drugie miał pan Bartosz Nowacki, czyli te dwie osoby tylko mogły tym dysponować. Bardzo mnie to dziwi, że zostało opublikowane bez poinformowania i zgody drugiej strony - mówił rajca, Tomasz Barczak.

Były starosta mówił, że początkowo PSL podpisało umowę koalicyjną z Prawicą Ziemi Mogileńskiej, jednak dzień przed sesją Paweł Jankowski miał oświadczyć, że nie będzie głosował za kandydaturą Tomasza Barczaka. W związku z tym PSL spotkało się m.in. z Bartoszem Nowackim w domu radnej Lucyny Heinich, gdzie doszło do podpisania ujawnionej niedawno umowy koalicyjnej pomiędzy PSL a KO+SLD. Jak zaznaczał były starosta, o takie spotkanie usilnie zabiegał Bartosz Nowacki i Wojciech Baran.

- Już wcześniej spotkaliśmy się z platformą. Pan wicestarosta (Marian Mikołajczak - przyp. red.) powiedział, że na mnie nie zagłosuje. W związku z tym, ja mówię do pana Bartosza i pana Wojciecha Barana, mówię no ale jak to będziemy, jeżeli pan Mikołajczak nie będzie na mnie głosował. No to wtedy pan Bartosz Nowacki wykonał telefon i mówi tak "no Marianek, powiedz staroście jak będziesz jutro głosował?", no i pan wicestarosta powiedział "tak panie starosto, niech się pan nie martwi, będziemy głosowali" - ujawnił Tomasz Barczak.

Następnego dnia w dniu sesji, w godzinach rannych okazało się, że spisujący umowę koalicyjną Mirosław Leszczyński został zwolniony z pracy. Dało to sygnał członkom PSL, że jest coś nie tak i prawdopodobnie umowa pomiędzy ich partią a KO+SLD nie zostanie zrealizowana.

- Apel do pana starosty Bartosza. Musi pan znaleźć tego, kto to wyniósł. Wie pan dlaczego? Bo to nie we mnie to uderza, jak w pana. Uderza to w ten sposób, że ja zawsze mówię, ludzie w wyborach jak to pan powiedział "można różne rzeczy obiecywać, a po wyborach są realia". Ale mówią ludzie tak, jak można teraz ufać i wierzyć staroście, jeżeli on takie coś podpisał, tak cię zrobił po prostu w konia. Dlatego apeluję, że musi pan znaleźć tego, kto to wyniósł i naprawdę wyciągnąć konsekwencje - mówił były starosta, Tomasz Barczak.

Tomasz Barczak uważa, że ujawnienie takiej umowy powinno odbyć się za zgodą obu stron. Jednocześnie podkreślał, że być może komuś zależało na "uderzeniu" w jego osobę, jednak odniosło to odwrotny skutek, bo zaszkodziło wizerunkowi nowego starosty.

Ze słowami Tomasza Barczaka nie do końca zgadzał się Paweł Jankowski, który zwrócił uwagę, że jeszcze rano w dniu sesji chciał realizować koalicję Prawicy Ziemi Mogileńskiej z PSL. Jednak w pewnym momencie dowiedział się, że PSL równocześnie miało podpisaną umowę z inną partią i zdecydował się pójść inną drogą.

- (...) W momencie gdy zobaczyłem że, powiem teraz brzydko, poczułem się zdradzony. Bo podpisanie najpierw jednej koalicji i podpisanie drugiej koalicji to dla mnie jest zdrada. Więc na korytarzu w kuluarach powiedziałem, że skoro ktoś za plecami moimi podpisał druga koalicję, to ja nie widzę dalszej takiej współpracy - mówił radny Paweł Jankowski.

Co ciekawe, z doniesień medialnych wynika, że radny mija się z prawdą, ponieważ o takiej koalicji musiał dowiedzieć się wcześniej. Sam kolejną umowę, już jako radny niezależny "podpisywał" tuż przed sesją w dniu 23 listopada. Jednocześnie rano wysłał do radnego Jerzego Łaganowskiego SMS-a potwierdzającego koalicję pomiędzy prawicą a PSL.

- O ile ktoś przychodzi na posiedzenie o godzinie dziewiętnastej dzień przed sesją i mówi, że został zmuszony do podpisu to nie mamy co dalej dyskutować, a tak pan Jankowski określił, że został zmuszony do złożenia podpisu, więc mi się wydaje, że powinien iść do prokuratury podać, że ktoś go zmusił do podpisania koalicji - mówił Jan Bartecki.

Według radnego Wojciecha Barana całość opisanego przez Tomasza Barczaka zdarzenia mogła się w części różnić od rzeczywistości. Jednak koalicję miało także przekreślić podanie na sesji innego kandydata na starostę, niż wcześniej uzgodniono. (PK | fot. arch.)